Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TeczowaMagia z miasteczka Strzelce Opolskie . Mam przejechane 34097.32 kilometrów w tym 94.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy TeczowaMagia.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2016

Dystans całkowity:410.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:68.33 km
Więcej statystyk
  • DST 21.00km
  • Sprzęt ..Clea..
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Czwartek, 30 czerwca 2016 · dodano: 24.07.2016 | Komentarze 0

Dom-Prom-Praca-Prom-Dom.


Kategoria praca


  • DST 26.00km
  • Sprzęt ..Clea..
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cyk, cyk, cyk...

Wtorek, 28 czerwca 2016 · dodano: 28.06.2016 | Komentarze 0

..jeszcze trzy dni.
;)






to go.







Kategoria praca


  • DST 41.00km
  • Sprzęt ..Clea..
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie samym rowerem...

Środa, 22 czerwca 2016 · dodano: 23.06.2016 | Komentarze 3

Drawa.
Przeszkody :) pokonuj suchą stopą.
Kajaki udostępnił Jędrek.
Do lasu obiad przywiózł.
Na poligon wstęp załatwił.
Klapsa wiosłem dał. :D 

A kilometry rowerowe z tygodnia.


Kategoria ..inne, praca


  • DST 31.00km
  • Sprzęt ..Clea..
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miejskie.

Piątek, 10 czerwca 2016 · dodano: 12.06.2016 | Komentarze 0

Bezczynnie.
Po prostu.
Późnym popołudniem.
Kawa w kolorze sepii, słodka.
Cisza.
Dobrze.
Słońcem szkicowane.


Kategoria praca


  • DST 267.00km
  • Sprzęt ..Clea..
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Nowe Warpno

Sobota, 4 czerwca 2016 · dodano: 05.06.2016 | Komentarze 2

Miało być "czysta dookoła zlewu", wyszło "czysta" bez "czydziestu czech" dookoła Zalewu.


Plan był piękny, budzik dzwonił o 4:15, ale jak się późno kończy prace, to sobotnie wstawanie zawsze boli.
Wskazówka przesunięta na 5..potem 6... :)  w końcu zapada decyzja:  przed dziewiątą nas już tu nie będzie.
I właściwie się udało.. 8:45 melduję się przed blokiem. Jak zwykle kilka ósemek w oczekiwaniu na Y. i jedziemy w stronę niemieckiej granicy.

Na odcinku 5 km mamy już chyba 4 postoje, jak nie przywiązywanie stukającego błotnika to naprawa aparatu, to jeszcze jakieś inne poprawki. 
W końcu wreszcie dupka przykleja się do siodełka i wio!
Plan na dziś jest piękny - cały zalew. Pogoda idealna, chmurki dają jeszcze ukojenie od słońca.
Potem już tylko żar z nieba (36st wskazanie licznika), więc wiatr - zazwyczaj wróg, tym razem "twarzowy" okazał się idealnym rozwiązaniem, oby tylko nie przybrał na sile.
Po drodze, zamki, mosty, wieże widokowe, konie, Buka.



Kolor "Wehrmachtu" Hihihi.. 

Niemiecka Buka.


Dopiero jak się dobrze przyjrzałam, okazało się, że ta woda słonikowi wypływa...z trąby.


Pierwszy postój po około 50 km -  fontanna daje przyjemne uczucie chłodu, kanapki jak zawsze na wyjazdach smakują wybornie - tym razem kurczak w panierce z domowej roboty chlebem Yoshka - daje nam energie na kolejne 50.

Natura, natura... wszędzie natura - i tylko jaskółki wściekłe, że punkt widokowy postanowiliśmy chwilę dłużej okupować.
Wszystko wyjaśnia się kiedy dostrzegam gniazdo - tu leży podstawa złości. Rezerwat przyrody - one tu rządzą.


Mnogość ptaszysków nie do ogarnięcia.
Grzecznie uciekamy. 
Niby nam się nie spieszy jednak staramy się nigdzie nie rozsiadać..

Ym.. 

Dziękuję.. i już ze mną jechały do końca.

Wiem, że te wszystkie bruki SS - kamienie i polne ścieżki wyjdą na końcówce.
Nie ma się co martwić na zapas. Staramy trzymać się asfaltowych dróg, a że nie zawsze są dobrej jakości...

Wszystko piękni, tylko na tym pustkowiu nie ma gdzie zatankować.Za mały zapas.. Język zaczyna przyklejać mi się do podniebienia.
Wody!




W punkcie informacyjnym niemieckiego miasteczka miła pani uzupełnia nam bidony do pełna.
Pyszna, zimna...mniom mniom - jeszcze łyczek. Miasteczko śliczne, portowe "z duszą" . Mała  plaża, marina..urokliwie.
Uciekamy.
Szybko strzeliło i znów jesteśmy pod granicą.. tym razem jednak niemiecka strona raczej nie stara się, aby turyści mieli łatwy dostęp do polskiej strony. Najpierw błądzimy, aby w ogóle wstrzelić się w odpowiednią dróżkę.
I co zastajemy?


Polna ściecha, smętna tabliczka, a przy granicy nasyp z gruzu.
A po polskiej stronie...


Pięknie rozwinięta zapraszająca do miasta infrastruktura...tylko te czarne słupki, po zmroku można się nieźle nadziać.
Nowe Warpno samo w sobie jakoś specjalnie mnie nie zachwyciło. Miszmasz. Wszędzie wybetonowane.
Obeszliśmy miasto, poprzytulali rybaka, obejrzeli aleje żeglarzy i zjedli lody na "plaży.




My i mali ludzie z konserwy.

Postacie..


Czekają na brzegu na rybaków.. ale takie trochę.. makabryczne/zdziwione?
Uciekajmy..




Ekspresowy strzał w stronę Szczecina, tam jak zwykle świetne murale.

Szarówka. Szybka zmiana ustawienia chwytów, ratuje mi nadgarstki.
W Szczecinie Dąbiu na Olenie - hod dog i kawunia.
Pora wskoczyć w coś cieplejszego, przypiąć światełka. Yoshka tylna lampa coś smętnie świeci, macha ręką na propozycję zakupu baterii.
Gotowi.
Omal nie pakujemy się w płot!
Ścieżka dość niespodziewanie kończy się ogrodzeniem, znak też jakoś za późno, wyhamowane w ostatniej chwili.

Kierunek Goleniów, szybko zapadają ciemności. Y. lampka umiera, słabo go widać, wiec trzymam się blisko, aby chociaż swoim światłem pomóc. 
Już któryś raz z kolei  samochody zwalniają za nami... co jest.. - zdaję sobie sprawę, że moje światło z niewyjaśnionych przyczyn również umarło.
Ratuję się przypinając odblaski, Y burczy - nie chce - sakwa mu świeci. :D 
Trudno - jak ciemniak jadę. Zła jestem. Mogłam wziąć czołówkę, spokojnie leży teraz na szafce.
Na szczęście kierowcy uważni, widzą migoczące odblaski i sprawdzają co im się tam tłucze w oddali. Bezpiecznie z zapasem wyprzedzają, ale i tak czuje dyskomfort. Czuje się jak ciul  bez świateł. Dobrze, że ruch coraz mniejszy.
W końcu ratuje nas stacja benzynowa, wszystko inne już pozamykane.
Pięknie migocząc na prawo i lewo jedziemy opłotkami - kierunek Wolin.
Co jakiś czas z ciemności wybiegają w  pościg psiska, wtedy nie wiadomo skąd.. w nogach MOOC!
Przed samym Wolinem, odcina mi prąd. Trzęsie mnie z zimna. Stop.
Pora na kanapkę ze stacji, ciasteczko zbożowe i pyszną wodę o posmaku koli.
W ruch idzie chusta, opaska, przydałyby się rękawiczki.
Wcinamy te wszystkie pyszności  oglądając niewyobrażalnie rozgwieżdżone niebo w akompaniamencie szumu wolińskich wiatraków.
Cudnie jest.
Siły szybko wracają, ciepło. Zatrzymujemy się dopiero pod promem w Świnoujściu.
Jest 3:45 już widno.
Opadam z sił czekając kiedy to prom odbije od brzegu.. 4:00 dłuży się ta przeprawa.
Za długi postój. Dupka już nie chce.. 
Właśnie teraz, przypomniała sobie te wszystkie dziury, płyty, kamienie..
W domu szybki prysznic jeszcze film i spać.
Dobrze spędzone 19h. :)


Kategoria rekreacja, >100


  • DST 24.00km
  • Sprzęt ..Clea..
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tygodniówka.

Piątek, 3 czerwca 2016 · dodano: 05.06.2016 | Komentarze 0

Praca


Kategoria praca