Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TeczowaMagia z miasteczka Strzelce Opolskie . Mam przejechane 34121.98 kilometrów w tym 94.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.63 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 272 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy TeczowaMagia.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 30.00km
  • Sprzęt MALEŃSTWO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wdzydzki Park Krajobrazowy

Sobota, 20 lipca 2013 · dodano: 15.09.2013 | Komentarze 0

Pobudka.. zaraz po czwartej.

To ta szumiąca woda.. nocleg na cyplu ma swoje uroki :)

Przy śniadaniu decyzja: robimy dzień przerwy..akurat niedziela - w niedziele największy ruch. SzymonSzymoniasty musi odpocząć - my zresztą też.
Kierunek: Wdzydze Kiszewskie a potem się okaże...

Cieszyliśmy się, że zobaczymy najstarszy w Polsce skansen, kompletne wyposażenie budynki, XVIIw. kościółek i wiatrak holenderski :)) - trafiliśmy na 40 Jarmark Wdzydzki organizowany właśnie na terenie Parku Etnograficznego - ludzi i samochodów jak mrówek - muzyka łupie z każdego kąta na zmianę z klaksonami.

Ul.
Szkoda.
Rezygnujemy.
Jedziemy na Wieże widokową.


Zostajemy.
Ale gdzie się rozbić? Na polu namiotowym full.
- Rozbijcie się gdzie chcecie, znajdziecie sobie miejsce.. proszę bardzo.
;> :D Dwa razy nam nie trzeba powtarzać. Od razu znalazły idealne miejsce na "plaży" :)
oo tam.. pod drzewem.



Wiatr szalał...do wieczora, bo gdy zaczynało się ściemniać - cisza.
Zakaz pływania wieczorem..wszystkie żaglówki, stateczki zawijają do brzegu.
Ludzie znikają.
Nagle wielce wzburzone fale milkną.. i tafla wody ani drgnie.
Ognisko..
Zachód słońca..
Nie można było nasycić oczu tymi wszystkimi kolorami.
- Marta zobacz jak tutaj jest pięknie. Tu jest tak pięknie..chyba zaraz zacznę płakać.
:)) Nie udało mi się uwiecznić na zdjęciach..
Spokój..
Przyroda..
Nic tylko spać pod rozgwieżdżonym niebem.
Prawie świt przywitała...










Po śniadaniu okolice zwiedzić pojechała..i pospacerowała :)fragmentami nie na jej możliwości.






później statki budowali.. na lince, coby nie odpłynął.

i dzień się skończyć nie chciał i dłużyło nam się już.. do tego stopnia, że chcieliśmy ruszać dalej..

sam SzymonSzymoniasty napominał..ale osiemnasta już.. yh.

Zostajemy.
Piękna noc..aż żal zasypiać.


Kategoria wypady


  • DST 49.00km
  • Sprzęt MALEŃSTWO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kręgi Kamienne

Piątek, 19 lipca 2013 · dodano: 12.08.2013 | Komentarze 0

Po wczorajszych przebojach - ten dzień zapowiada się lepszym.
Zbieramy rzeczy pospiesznie, bo na nasze miejsce czekają już następni z "rezerwacji". Na spływ przyjechali - grupa przyjaciół (małżeństwa)na oko tak czterdziechy..
Kiedy się pakujemy Panie nad naszymi głowami rozprawiają - jakie to my wspaniałe i że na fejsbuku to powinnyśmy mieć wydarzenie, że tak jedziemy..
Nie odrywając się od upychania śpiwora w worek kompresyjny nieśmiało spytałam:
- po co? to nic wielkiego - ludzie robią wspanialsze rzeczy.
- No jak to po co? Żeby wszyscy widzieli i lajkowali na bieżąco..Miałybyście mnóstwo fanów. Dziewczyny musicie założyć!To wspaniałe.
Widzę głupkowaty uśmiech Sabiny szamoczącej się z linkami..
- Ale my nie mamy ze sobą komputera, ani bajeranckich telefonów. Nie mamy jak i kiedy robić takich wpisów. To nie dla nas.
- Nie macie? A GPS?
- Też nie.
- To jak wy jeździcie?
- Mamy mapy.
- I wiecie gdzie jesteście teraz?
- Mniej więcej wiemy :) współrzędnych nie podam.
- I nie boicie się tak bez mężczyzny? A jak was ktoś napadnie..?
Non stop ktoś nas o to pyta i tu już Sabina chyba nie wytrzymała..
- Jakby nas ktoś napadł - to pewnie pierwszy by dostał w mordę.. a jakby byli w zorganizowanej grupie to nie miałby najmniejszych szans. On sam na pięciu?
Po za tym łatwiej znaleźć pretekst do zaczepki w stosunku do faceta.. Zresztą nigdy nie wiadomo co się wydarzy nawet jakby było z nami stado mężczyzn nie gwarantuje nam to absolutnego bezpieczeństwa. Nie sądzi Pani?
Poszła pakować dalej, szkoda czasu..
- Ale tyle tego macie - ciężko.. fajnie jakby ktoś odciążył, wiózł to wszystko?
Popatrzyłam na nią:
- Pani tak robi? Pakuje wszystko na swojego woła? Nie jest za-ciężko - jakby było wyrzuciłabym połowę rzeczy. To nie jest takie straszne jak wygląda.

Gdakały jeszcze nad naszymi głowami, ale widząc nasze zaangażowanie w pakowanie i jakieś zdawkowe odpowiedzi wreszcie zajęły się pokazywaniem palcem swoim panom co-gdzie-jak rozbić.
Pogadać i pożegnać się też przyszła właścicielka :) równa kobitka.
Uśmiechnięta. Spokojna.
Zdradziła mi przepis na szczęście: kieliszek czegoś dobrego z rana i dużo, dużo uśmiechu.
:)
Daje nam wskazówki jak jechać - Żegnamy Barłogi.
Droga cały czas przez las - szutrowa, asfalt.. na zmianę.
Zatrzymujemy się na chwile w Czersku - szybkie zakupy. Chwila odpoczynku przy "Rybkach" w centrum.
- Napiłabym się kawy.
- Ja też.
- Tam jest jakaś kawiarnia,ale pewnie drogo.
- Idź zapytaj - jak kosztuje więcej niż 3 pln - to jedziemy dalej. Skołujemy wrzątek i się zaparzy naszej..
Kiedy podprowadziłyśmy rowery pod kawiarnie właścicielka zanim jeszcze zdążyłyśmy spytać, proponuje nam kawę jaką tylko chcemy - na jej koszt.
Do kawy dostałyśmy jeszcze garstkę ciepłych słów. Nienachalnie, bez przesady. Cholernie miło.
Kierunek Odry i Kamienne kręgi.
Znowu wjeżdżamy w las i tym razem na zmianę piaskowo szutrowy szlak prowadzi nas do celu.
Mijamy bramę.. kupujemy bilet 4 pln i kierujemy się za strzałkami..
Po kolei pojawiają się plansze objaśniające poszczególne ekspozycje.
Nie będę opisywać szczegółowo co się tam znajduje - w bardzo ciekawy sposób opowiedziane jest to w wielu przewodnikach.
Jednak jedno miejsce jest tam magiczne i doświadczyliśmy tego. Miejsce zwane Elipsą - strefa pozytywnej energii.
:) Działa. Naładowało.

Jedziemy dalej.. chwila przerwy w urokliwym miejscu.


Polne drogi ogrodzone elektrycznymi pastuchami - za nimi pasą się byki - niezbyt towarzysko nastawione..Właściwie na wyciągniecie ręki w niektórych miejscach.
Pewien dyskomfort.
Znowu znikamy w lesie..

Mijamy ponure miasteczko. Nawet nie zapamiętałam nazwy.
Jedziemy przez Górki na Borsk.
Obłędnie.
Szymoniasty został z tyłu..grząski piasek i do tego delikatnie pod górę sprawia, że nawet pchać nie daje rady.
- Pójdę po niego..
Zatrzymałyśmy się obok siebie, podnóżek się zapada.
- Dobra - idź - przytrzymam rower.
Wąska polna droga wijąca się serpentyną wśród pól.
Samochody,żeby się wyminąć przystają.
Taki kanion.. a na zboczach najzieleńsze trawy i łany zbóż tańczące w słońcu na błękitnym niebie i tylko śnieżnobiałe obłoki jak barany pasą się beztrosko..
nawołujące się ptaki - melodia najpiękniejsza..
Zapach lata.. popołudnie..
:)
Właściwie niosę mu rower , niewygodnie prowadzić takie maleństwo..
Kroczy za mną pod górę z głową spuszczoną i wzrokiem wbitym w czubki palców.
Chyba ze zmęczenia nie ma już nawet siły narzekać.
Zatrzymałam się koło swojego roweru.. nagle - zza zakrętu wyłania się samochód i z pełną prędkością jedzie wprost na nas - jakbyśmy byli niewidzialni..
Co jest?
Nie wiem co zrobić - rzucić rowerem którego jeszcze nie zdążyłam postawić.. Zamarłam.
Sabina zakleszczona między rowerami, Szymon drepcze jeszcze za mną....
Pomyślałam tylko:
Kurwa mać... to "już". - bez żalu.
Nasz przeraźliwy krzyk przeciął niebo na pół.
Samochód jak rażony: prawo-lewo-prawo.
Otulił mnie obłok pyłu i nie widziałam już nic.. słychać tylko szum rozpędzonych kół na ubitej drodze..
I..
Wszystko ucichło.
Kurz zaczął powoli opadać..
Zatrzymał się centymetry przed nami.
Powoli wypuściłam powietrze z płuc...Jeszcze "nie teraz".
Zaskoczyło mnie - kto mi właśnie teraz przyszedł na myśl.
Fura z czterema wyluzowanymi pasażerami wycofała i wyminęła nas..
ze środka poleciały soczyste epitety i ruszyli dalej pędząc jak pędzili.
A-aaaaaa!
Marta w przyczepie nawet się nie obudziła.. Szymon za plecami pyta dlaczego krzyczymy i czemu nie jedziemy i czemu tak kurzą? Nieświadomy niczego wsiadł na rower..
W milczeniu ruszyłyśmy za nim.
Po kilku kilometrach:
- Marta.. kUrwa zginęlibyśmy tam wszyscy!
- Żyjemy.
- Jakimś cudem..
- Jest dobrze.




Kierujemy się nad Jezioro Wdzydze.
Na jednym campingu odmawiają nam przyjęcia z powodu: braku kluczy do łazienki. Wszystkie wydali. Brak miejsc.
HEKTARY pola i lasów żeby się rozbić...ale cóż - każdy musi mieć swój prywatny kluczyk na sranie i już.
Trzeba coś znaleźć na nocleg.. już późno.
Kierują nas na dziką miejscówkę, chwile się zastanawiamy..ale sąsiaduje z "domkami" a już słychać, że jakaś elita "disco" się bawi, od drugiej strony polana i ulica - nie.
Kierujemy się na "Cypel". Przyjmą. :)
Piękny wieczór.
Poznajemy wspaniałą parę - około sześćdziesiątki opowiadali o swoich podróżach: pociągami, samochodem osobowym a od kilku lat camperem.
Całe życie podróżują...przychodzi czas, godzina, rzucają wszystko i jadą...
:)


Kategoria wypady


  • DST 42.00km
  • Sprzęt MALEŃSTWO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tuchola - Woziwoda - Fojutowo - Barłogi

Czwartek, 18 lipca 2013 · dodano: 12.08.2013 | Komentarze 0

..cdn


Kategoria wypady


  • DST 22.00km
  • Sprzęt MALEŃSTWO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piła Młyn

Środa, 17 lipca 2013 · dodano: 12.08.2013 | Komentarze 0

..cdn


Kategoria wypady


  • DST 54.00km
  • Sprzęt MALEŃSTWO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pieczyska - Sokole Kuźnica

Wtorek, 16 lipca 2013 · dodano: 12.08.2013 | Komentarze 0

..cdn


Kategoria wypady


  • DST 17.00km
  • Sprzęt MALEŃSTWO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Częstochowa - Bydgoszcz - Janowo

Poniedziałek, 15 lipca 2013 · dodano: 22.12.2013 | Komentarze 2

Harcerze podrzucą ja do Torunia.. wyjazd gdzieś w okolicach północy. Pozwiedza Toruń i pojedzie przez Bydgoszcz spotkać sisSabinę i Szymoniastego - którzy dołączą gdzieś po drodze za dzień - dwa...
Częstochowa.
Sabina i dzieciaki około szesnastej wysypują się na stacji.. minęła już doba jak podróżują bez żadnego przestoju.
Najpierw Jan Kiepura.. spod granicy holenderskiej przez całe Niemcy dwie przesiadki i na Częstochowę. Tu na nich czeka już część bagaży i rowery. Jadę ich przywitać i pomóc z tobołami.. Obłędnie zmęczeni.
I ktoś mi powie, że czegoś nie może... bo dzieci. :D
Już na spokojnie popijając kawę planujemy - gdzie do mnie dołączą. Sprawdzamy połączenia pociągów.. kiepsko.
Jest.
Dziś. Po dwudziestej drugiej....
- Dasz jeszcze radę te kilka godzin?

- Sama nie dam rady..
- Dobra! Pojadę pociągiem.
Zrywamy się od stołu jak na rozkaz .. na rowery i na stację.
Godzina 19:40 a my ciągle stoimy w kolejce do kasy. Mnóstwo pielgrzymów w mieście. Chwilę przed dwudziestą (nareszcie) udaje nam się dostać do okienka..czynne tylko jedno :D
Są miejsca ..
- To co robimy? Szybka decyzja.
- Jedziemy.
Pod stacją układamy plan. Mamy nie całe półtorej godziny, żeby się ogarnąć - spakować - i wrócić tutaj. Sabina wszystkie rzeczy ma w centrum u M. więc jest łatwiej.
Rozjeżdżamy się. Daję znać harcerzom: Nie tym razem - dzięki - do zobaczenia w Ostrowach.
Pakowanie idzie szybko - wszystko przygotowane. Ostanie spojrzenie czy czegoś nie zapomniałam..
Pod Złotą Górą spada mi łańcuch.. kura mać!.. o 22 mam być pod fontanną jest za dziesięć.
Złota G. w środku nocy jest o tyle urokliwa, że nie ma tam żadnej lampy ulicznej..
Po omacku jedną ręką grzebiąc w łańcuchu, drugą trzymam rower, bo przyczepa ciągnie w dół a na pobocze przez te wysokie krawężniki nie wciągnę..lampka w zębach..
Grzebię..coś się przyblokowało..
Zrobione! - mogę jechać.
Straciłam sporo czasu.. z bagażem zbyt mocno się nie da przycisnąć zwłaszcza pod górę.. jednak jakoś daję radę i opóźnienie mam niezbyt duże.

Idziemy na peron.
Szzzzzzzzzz... podjeżdżaaa.. ludzie się rzucają do drzwi.
Pociąg nie ma wagonu przystosowanego do podróżowania z rowerami - a na taki mamy bilet :D. Konduktorzy przychylni..
Wąskie drzwi.. musimy bagaże pakować pojedynczo - zwłaszcza Sabina - jej przyczepa wejdzie tylko bokiem na dodatek po złożeniu - więc trzeba WSZYSTKO wyjąć.
Dzieci do przedziału.
Rowery na tył.
Przemiła pani otwiera okna na korytarz i z jednego odbiera, a przez drugie wrzucamy jak do kosza - Michael Jordan byłby dumny...
Cóż.. reszta pasażerów po prostu stoi i się gapi. Szkoda.Trudno - poradzimy sobie.
Ruszamy.. trzeba to ogarnąć zawaliłyśmy całe przejście. Udaje się z młodymi chłopakami zamienić przedziałami.. właściwie to nam go ustąpili, bo przecież mamy bilety na przedział widmo.
Chwila po trzeciej stacja Bydgoszcz wita nas ulewą. Jeszcze ciemno jak świst hamulcy daje sygnał, że teraz będzie trzeba "to" wypakować... głęboki wdech i Jazda..
Znowu miła Pani służy pomocą - jako jedyna.. :) daje jej to mnóstwo radości. Do zobaczenia jeszcze kiedyś!
Po czwartej jesteśmy gotowi ruszać..
Kawy.. no i jakieś zakupy.. trzeba nam.
Zaczęło świtać.
Wyludnione miasto..Jedyni towarzysze to "Trzy Gracje" i "Linoskoczek" Jerzego Kędziory, mijamy neogotycki gmach poczty...


Wszystko jeszcze zamknięte.. nawet spożywcze. Krążymy po mieście.. wrażenie jakby nikt tutaj nie mieszkał.
Znajdujemy całodobową chińską knajpę.. Szału nie ma, ale można się ogrzać i nie pada na dupę.
Nie czekamy, aż otworzą sklepy - jedziemy na Janowo.. Sabina się już słania na nogach.


Jakby tego mało.... najpierw łańcuch teraz łatam.. już drugi raz.. Pech?
Na ośrodku nas pamiętają... ale miło. Wspominają zeszłoroczne odwiedziny, wypytują. Dbają o nas przez cały dzień. Proponują zostać dłużej..
Lubie to miejsce..nareszcie spokój..
Usiadłam na brzegu..tak ..dobrze mi.
Pięknie.





Jutro ruszamy.


Kategoria wypady


  • DST 14.00km
  • Sprzęt MALEŃSTWO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Start..

Niedziela, 14 lipca 2013 · dodano: 12.08.2013 | Komentarze 0

Miała jechać samotnie i wystartować na rowerze z Częstochowy...
Z jej planów rzadko co wychodzi..
Okazało się, że będzie miała towarzystwo; do tego Szymon Szymoniasty którego Masa wchłonęła będzie kręcił na swoim nowym rowerze :)
Zjechali prosto spod holenderskiej granicy, żeby z Magią po Kaszebach pojeździć.
Zmiana planów - szybkie decyzje w ciągu 2h kupujemy bilet na Bydgoszcz - 22:00 start. Pełen spontan..
Nie będę opisywać perypetii na stacji podczas zakupu biletów, bo szkoda nerwów, zacytuję jedynie konduktora: Jak wrócicie.. idźcie na stacje i powiedzcie tej w kasie, że jest pierdolnięta i niech się dokształci.


Kategoria wypady


  • DST 23.00km
  • Sprzęt MALEŃSTWO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nareszcie!

Piątek, 12 lipca 2013 · dodano: 12.07.2013 | Komentarze 2

16:30 - Urlop - start.


Kategoria praca


  • DST 25.00km
  • Sprzęt MALEŃSTWO
  • Aktywność Jazda na rowerze

______

Czwartek, 11 lipca 2013 · dodano: 12.07.2013 | Komentarze 0

....


Kategoria praca


  • DST 20.00km
  • Sprzęt MALEŃSTWO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czeka..

Środa, 10 lipca 2013 · dodano: 11.07.2013 | Komentarze 0

"Czy ten łapiduch nie wie, że od czekania ludziom odbija szajba?
Ludzie czekają przez całe życie.
Czekają na lepsze czasy, czekają na śmierć.
Czekają w kolejce, żeby kupić papier toaletowy."*

Jeszcze tylko dwa dni i urlop..
:)
*z książki "Szmira"


Kategoria praca